Moje ukochane gry

joystick

Włodek ostatnio przypomniał mi pewną wspaniałą grę, w którą miałem przyjemność grać ładnych kilka lat temu. Jest to jedna z moich ulubionych gier i zacząłem się zastanawiać, ile znam gier, które mogłyby konkurować z Otchłanią. To mnie zainspirowało do tego wpisu, a ten wpis do rozpoczęcia nowego cyklu. Tak więc tym wpisem rozpoczynam nowy, nieregularny cykl. Będą to listy rodzaju TOP, BOTTOM etc. Rzeczy, które uwielbiam, których najbardziej nie lubię, albo po prostu rzeczy, które z jakiegoś powodu polecam.  Dzisiaj gry mojego życia.

W dzieciństwie uwielbiałem grać na Commodore, potem na Pegazusie, a potem na PC. Jak każdy, kto miał styczność z całym mnóstwem gier mam swoje nieśmiertelne pozycje, gry 10/10, które nigdy mnie nie nudzą. Żeby uniknąć niedomówień zacznę od wymienienia cech listy.

  • W sporo klasyków i głośnych, popularnych tytułów nie grałem i nie dbam o to, że może by się tu znalazły, gdybym w nie zagrał. Nie roszczę sobie pretensji do bycia obiektywnym w tej kwestii. Ta lista nie ma nawet żadnych kryteriów, poza dostarczoną mi rozrywką.
  • Nie uwzględniłem tzw. gier bez prądu, czyli planszówek i karcianek. Dla nich będzie kiedyś osobny wpis.
  • Jest to TOP 11 dlatego, że TOP 10 byłby zbyt okrojony. Wyrzucenie którejkolwiek z pozycji uczyniłoby listę niepełną. W ogóle rzadko chyba tutaj będzie TOP 10. Będę starał się do tego dążyć, ale bez przesady. Nie będę skracać listy tylko dlatego, żeby wyglądała bardziej formalnie.
  • Nie zawracajcie sobie głowy tym, czy jakaś gra jest za nisko lub za wysoko w rankingu. Jak już pisałem, wszystkie gry na tej liście są 10/10 i kolejność jest bardziej subiektywna, niż sam wybór tytułów (z jednym wyjątkiem). Jest tak subiektywna, że już kilka razy ją zmieniałem i dalej mam wątpliwości. Ale niech już będzie, jak jest.
  • O tym, co znalazło się na liście, nie decyduje jakość (cokolwiek to znaczy), tylko głównie sentyment. Gdybym miał nadmiar czasu, to w każdą z tych gier mógłbym grać bez przerwy do dzisiaj.
  • Zamiast pakować i opisywać osobno kilka gier z ulubionej serii lub wybierać po jednej grze z serii postanowiłem sobie uprościć zadanie i opisywać seriami. Jest to więc bardziej lista zestawów, niż pojedynczych gier, choć te oczywiście też się pojawiają.

#11 Theme Park World

Rok: 1999
Platforma: PC
Wersja językowa: PL

theme park world

Zestawienie otwiera moja ulubiona gra z gatunku „sim”. Symulator wesołego miasteczka. W grze występują cztery parki rozrywki, na początku macie dostęp jedynie do dwóch. Żeby odblokować dwa pozostałe, trzeba zdobywać złote klucze. Żeby zdobywać złote klucze, trzeba zdobywać złote bilety. Złote bilety dostajecie w nagrodę, gdy coraz więcej osiągacie, np. za zgromadzenie 100 osób w lunaparku jednocześnie. Zajmujecie się wszystkim: decydujecie gdzie postawić konkretne atrakcje, sklepiki, konkursy, obiekty infrastruktury. Zatrudniacie mechaników, dozorców, porządkowych, klaunów i naukowców (wynajdują nowe atrakcje). Dbacie o ich dobre samopoczucie, szkolicie ich i ustalacie ich pensje. Ustalacie ceny biletów, ceny, prawdopodobieństwo wygrania i nagrody w konkursach oraz ceny w sklepach. Wybieracie, jak ma być robione jedzenie i picie w restauracjach. Możecie np. celowo przesalać frytki, żeby klienci kupowali więcej napoi, tego typu rzeczy.

Świetna gra ekonomiczna, bardziej wymagająca i wciągająca od zbyt popularnych „Simsów”.

#10 Otchłań

Rok: 1999
Platforma: PC
Wersja językowa: PL

otchłań

Najbardziej wyróżniająca się gra w zestawieniu, ponieważ jako jedyna nie ma grafiki, co widać na załączonym obrazku. Jest to gra tekstowa, w której, żeby zrobić cokolwiek, trzeba wpisać na klawiaturze komendę albo jej skrót. Poza tym jest to typowy erpeg. Wybieramy rasę i profesję postaci i jedziemy. Na początku mamy możliwość skorzystania z uprzejmości maga Lothara, który pokaże nam, jak się w to gra. W grze mamy gildie, w których możemy trenować, sklepy, w których możemy się wyekwipować. Nie możemy zapominać o jedzeniu i piciu, żeby nie paść gdzieś po drodze, gdy wyruszymy w daleką podróż. Funkcjonuje również system dnia i nocy i możemy spać. Zresztą co tu opisywać, kto wie, czym są erpegi, ten wie, co mniej więcej można spotkać w grze. Niepodważalnym atutem są wspaniałe, soczyste, barwne opisy lokalizacji. Ta gra naprawdę rozwija wyobraźnię. Za kilka dni wychodzi nowa wersja. Do pobrania za darmo tutaj.

#9 Super Mario Bros.

Rok: 1985
Platformy: NES, Pegazus
Wersja językowa: ENG

super mario bros

Ta gra to legenda. Najpopularniejsza gra XX wieku, ponad 40 milionów sprzedanych egzemplarzy. Przy tym doskonale pokazuje, jakie kiedyś były gry — trudne. Ta gra jest trudniejsza od zdecydowanej większości współczesnych gier, a wcale do najtrudniejszych w tamtym okresie nie należała. Był to po prostu pewien standard.

Inna ciekawa kwestia — sekrety. Wszędzie w grze były poukrywane bonusowe grzybki, kwiatki i pieniądze. Niby nic, czego nie ma dzisiaj, ale wtedy nie było możliwości ściągnięcia solucji z Internetu albo wpisania w YouTube „super mario bros. all secrets”. Każdy odkrywał na własną rękę, a potem wymieniał się odkryciami z kolegami i koleżankami.

Nalegam, żeby każdy zagrał (bo są dzisiaj ludzie, którzy w to nie grali — potwierdzone info!), ponieważ najsłynniejszy hydraulik na świecie stał się nieodłączną częścią subkultury. Jeśli całe swoje życie przemieszkaliście w jaskini, to tutaj możecie zobaczyć kawałek gry.

#8 Reflux

Rok: 1998
Platforma: PC
Wersja językowa: PL

robo rumble reflux

Reflux to polska gra stworzona przez nieistniejącą już firmę Metropolis. Odkryto, że kosmici mają na Marsie wybudowane działo, które jest skierowane prosto w Ziemię. Nie wiadomo, czy mają wrogie zamiary (LOL), ale do ich ponownego przybycia na Marsa zostało jeszcze trochę czasu (?). Wybieramy więc jednego z dwóch producentów broni i będziemy walczyć z tym drugim, żeby przekonać prezydenta, że to właśnie my powinniśmy zostać oddelegowani do misji na Marsie.

Myślę, że ta gra najlepiej będzie obrazować, jak bardzo subiektywna jest ta lista, jakbym się bowiem nad tym nie zastanawiał, nie przychodzą mi do głowy żadne sensowne argumenty, żeby kogokolwiek do niej przekonać.

Gra nie jest typową strategią czasu rzeczywistego. Nie ma tutaj wydobycia surowców. Mamy od początku ustaloną kwotę, którą możemy wydać podczas misji na roboty. Gdy robot zostaje zniszczony, kasa przeznaczona na jego budowę automatycznie wraca do bazy. Możemy budować wiele kombinacji robotów, łącząc dowolną broń z dowolnym podwoziem. Na początku jest tego, jak na lekarstwo, ale z kolejnymi misjami mamy coraz więcej możliwości. Standardowa misja wygląda tak, że my mamy bazę i przeciwnik ma bazę i my musimy zniszczyć jego bazę, zanim on zniszczy naszą (od tego schematu jest wiele pomysłowych odstępstw). Każda baza ma trzy poziomy i po przekroczeniu każdego z nich wybucha, niszcząc wszystkie roboty przeciwnika w pobliżu. Pomiędzy misjami możemy kupować ulepszenia bazy i robotów.

Kocham tę produkcję, była to chyba pierwsza pełna wersja, w jaką zagrałem na swoim PC. Była dołączona do pierwszego numeru „Komputer Świat GRY” za tylko 6,90 zł razem z wersją demo czwartego „Tomb Raidera„. W czasopiśmie była też recenzja „Planescape Torment„. Oto jak emocje wpływają na zapamiętywanie szczegółów:)

Starając się patrzeć obiektywnie, gra wydaje mi się średnia, a jednak dostarczyła mi o wiele więcej rozrywki niż setlersy czy hirołsi. Nie można jej już chyba nigdzie kupić, chyba że gdzieś na aukcji odkupicie płytę KŚG (ja tak zrobiłem, bo stara wsiąkła). Z pewnością można ją jednak ściągnąć z internetów.

#7 Age of Empires II

Rok: 1999
Platforma: PC
Wersja językowa: PL?

age of empires 2

Modelowy przykład strategii czasu rzeczywistego. Mamy cztery surowce: złoto, kamień, drewno i jedzenie. Zbierają je mieszkańcy, którzy zajmują się również budowaniem nowych budynków. „Produkujemy” następnych mieszkańców i wojsko, ulepszamy ich i przechodzimy do następnych epok. Najpóźniejszą możliwą epoką do osiągnięcia była chyba tzw. Era zamków.

Były jakieś kampanie, ale ja w nie zbyt wiele nie grałem, zawsze wolałem formy wolnej rozgrywki. Na początku można było wybrać swoją nację, każda miała swoją jednostkę specjalną, którą można było budować w zamkach. Ja zawsze wybierałem Persów, bo mieli słonie bojowe. Pamiętam też, że była możliwość zapisu przebiegu rozgrywki, co zawsze robiłem, żeby potem oglądać grę z perspektywy przeciwników.

Jedna rzecz, która szczególnie zapadła mi w pamięci, to tłumaczenie. Grę na język polski tłumaczył jakiś  Rosjanin. Tłumaczenie było pełne nonsensownych stylistycznie byków i momentami błędów rzeczowych. Żeby było śmieszniej, ta sama osoba odpowiadała za dubbing. Jedna kwestia z trybu treningowego wryła mi się tak bardzo w pamięć, że nie zapomnę jej do końca życia.

Czy wszystkie Twoje junity zbliżyli się do flagi?

Posłuchać tego można tutaj. Niestety, chyba nawet Internet nie ma tej gry z tym dubbingiem.

#6 Worms 2, Armageddon i World Party

Lata: 1997 – 2001
Platforma: PC
Wersja językowa: PL

worms world party

Pierwsza seria na liście i jednocześnie kolejne gry, których, mam nadzieję, nie muszę przedstawiać. Zasady są proste — tylko jedna drużyna robaków może wygrać i używają do tego większego arsenału, niż kiedykolwiek widziałem w jakiejkolwiek grze wojennej: bazooki, granaty, bomby, banany, strzelby, łuki, owce, superowce, trujące skunksy, wybuchające babcie, naloty dywanowe i wiele innych. Do moich ulubionych broni należą między innymi Święty Granat Ręczny, który robił zawsze duże obrażenia i Armagedon, najsilniejsza broń ze wszystkich, która ściąga na planszę deszcz meteorytów.

W kategorii PC jest to najlepsza gra imprezowa, jaka kiedykolwiek powstała (zakładając, że dysponujemy tylko myszą i klawiaturą). Jeśli pamiętam, to na planszy mogło grać jednocześnie do sześciu drużyn robaków, no a te drużyny mogły się łączyć w jeszcze większe drużyny. Proste zasady, łatwe do ogarnięcia sterowanie, olbrzymia różnorodność dostępnych broni z jednoczesną ograniczoną ich dostępnością i nieraz fikuśnie wygenerowana plansza zawsze sprawiały, że dobrze się bawiłem i byłem zmuszony myśleć kreatywnie. Grają zawsze z chęcią wszyscy, młodzi i starzy, zapaleni gracze, jak i ludzie, którzy nie grają w ogóle w gry komputerowe. Jest to też jedyna seria gier na tej liście, którą lubią dosłownie wszyscy, których znam. Chyba że ktoś bał się przyznać, że nie lubi. Nudzi Wam się i nie wiecie, co robić? Grajcie w Wormsy. Zamiast chlać po klubach w piątkowe noce, grajcie w Wormsy. Zamiast nie grać w Wormsy, grajcie w Wormsy.

#5 Pokemon Red, Blue, Yellow, Gold, Silver, Crystal, Ruby, Sapphire, FireRed, LeafGreen i Emerald

Lata: 1998 – 2004
Platformy: Game Boy, Game Boy Advance
Wersja językowa: ENG

pokemon leafgreen

Jeśli Pokemony kojarzą Wam się jedynie z tym dziwnym anime, to źle Wam się kojarzą. Pierwowzorem dla anime była japońska gra na przenośne konsole „Game Boy„. Wyszło tego mnóstwo wersji: te, które wymieniłem, wyszły na Game Boya, następne zaczęły wychodzić na nowsze konsole i wciąż wychodzą. Może Wam się kojarzyć, że wszystkich pokemonów jest 151, ale to dawne dzieje — dzisiaj jest ich już ponad 700.

Mamy ich kilkanaście typów, przy czym od generacji bodajże drugiej wiele Pokemonów miało dwa typy, co znacznie komplikuje strategię wyboru optymalnej drużyny. Taki np. Golem jako Pokemon jednocześnie ziemny i kamienny jest wyjątkowo odporny na wszelkie trucizny, ale z drugiej strony jest szczególnie podatny na ataki wodne.

Każdy może mieć przy sobie maksymalnie sześć Pokemonów. Wystawiamy je do walk, trenujemy, część z nich ewoluuje po osiągnięciu odpowiedniego poziomu doświadczenia, część z nich potrzebuje odpowiednich przedmiotów, żeby ewoluować, a niektóre ewoluować mogą tylko po wymianie z innym graczem. Jest to ciekawa koncepcja, większość bowiem wersji wychodziło parami. Praktycznie niczym się nie różnią, oprócz tego, że nie ma w żadnej z nich wszystkich możliwych Pokemonów do złapania — można to zrobić jedynie poprzez wymiany z innym graczem. Ja mam np. wersję Red, a Ty Blue, więc mogę wymienić swojego Growlitha za Twojego Bellsprouta. Potem możesz rzecz jasna złapać drugiego Bellsprouta, żeby skompletować wszystkie stworki. I co do tych wymian – Kadabra ewoluuje w Alakazama tylko za pośrednictwem wymiany, więc np. możemy wymienić się nawzajem Kadabrami, a po zamianie oba automatycznie ewoluują.

Przy okazji — ma ktoś nieużywanego Game Boya Advance SP, którego chciałby się pozbyć?

#4 Gothic I i II + Noc Kruka

Lata: 2001 – 2003
Platforma: PC
Wersja językowa: PL

gothic 2

Król Rhobar II toczy wojnę z orkami. Wojna jest bardzo kosztowna, więc postanawia zaostrzyć kary w królestwie — od dzisiaj każdy przestępca jest zsyłany do pracy w kopalniach rudy, która jest niezbędna do produkcji broni. Królewscy magowie mieli za zadanie otoczyć więźniów magiczną barierą nie do sforsowania, ale coś poszło nie tak, bariera wyszła za duża i uwięziła również magów. Więźniowie wykorzystali zamieszanie, zabili strażników i teraz oni rządzą całą kolonią karną. Król, chcąc nie chcąc, musi handlować, ponieważ bariery nie da się przekroczyć od wewnątrz. Tak więc wysyła więźniom pożywienie, alkohol, kobiety i wszystko, czego zapragną, a oni w zamian wysyłają mu wydobytą rudę. My z kolei wcielamy się w bezimiennego człowieka, który zostaje uwięziony. Przedtem jednak jakiś ważny urzędnik przekazuje mu list, który musi dotrzeć do Arcymistrza Magów Ognia.

Tak zaczyna się Gothic. Nasze zadanie jest proste — zaaklimatyzować się w nowym środowisku. Wewnątrz bariery powstały trzy obozy — najstarszy pozostaje wierny założeniom, i handluje rudą z królem. Drugi obóz chce barierę wysadzić, wykorzystując magiczne właściwości rudy, a trzeci modli się do swojego bóstwa, Śniącego, żeby ich uwolnił.

Mimo powalającego klimatu był on robiony w pośpiechu i jest niezbalansowany, co oznacza, że jedna, konkretna ścieżka rozwoju jest wielokrotnie skuteczniejsza niż wszystkie pozostałe — nie będę zdradzał, jaka. O Nocy Kruka, który jest dodatkiem do części drugiej, naczytałem się i nasłuchałem mnóstwo głupot — mianowicie, że za bardzo utrudnia on grę i nie da się jej przejść. Ja właśnie dzięki temu dodatkowi napociłem się przy grze odpowiednio jak za starych, dobrych czasów. Wreszcie poczułem wyzwanie, bo mimo że Gothic II był już dobrze zbalansowany, to również była to prosta gra. Świetna historia, wkręcający się klimat — to główne atuty tych produkcji.

#3 Plants vs. Zombies

Rok: 2009
Platforma: PC
Wersja językowa: ENG

plants vs zombies

Fabuła: zombie chcą wedrzeć się do Twojego domu i zjeść Twój mózg, a Ty bronisz się, sadząc rośliny.

Wiem, że większość z Was już kupiłem samym obrazkiem. Zaczynamy grę z jedną rośliną, a w miarę upływu czasu mamy ich do dyspozycji coraz więcej. Do każdej „rundy” można wybrać jedynie kilka roślin, więc dość wcześnie zaczniemy stawać przed dylematami, które najlepiej wybrać. A mamy do dyspozycji różne bardzo interesujące rośliny. Jest wiśnia, która wybucha zabijając wszystkie zombiaki dookoła, jest mięsożerna roślina, która z uśmiechem na ustach przeżuwa swoje ofiary, jest narkotyczny grzybek, który zwraca przeciwników przeciw sobie, jest roślina, która wciąga pod wodę zombiaki próbujące przedrzeć się do domu basenem i wiele, wiele innych.

Podstawowy tryb rozgrywki jest łatwy do przejścia i nie stanowi wyzwania. Zabawa zaczyna się dopiero po nim, kiedy odblokowujemy minigry i plansze survivalowe, których nie da się wygrać, a w których chodzi jedynie o przetrwanie jak najwięcej fal nadchodzących zombie. Ponadto z takich pobocznych ciekawostek: w grze można mieć własny ogród z roślinami, które produkują pieniądze, a które zbierać za nas może uzależniony od czekolady ślimak.

Drugiej części nie można po prostu kupić i pograć. Drugą można mieć za darmo, ale za to żeby móc czerpać 100% satysfakcji z rozrywki, trzeba uiszczać na każdym kroku różne mikropłatności. Gra sama w sobie ma potencjał na bycie niesamowitą kontynuacją, no ale niestety wydaniem jej zajęła się najgorsza firma na świecie.

#2 Tomb Raider I-V + dodatki

Lata: 1996 – 2000
Platforma: PC
Wersja językowa: ENG

tomb raider 4

Ci z Was, którzy mnie znają nieco bliżej: wiem, że wiedzieliście, że ta pozycja się pojawi, jak tylko przeczytaliście tytuł wpisu. Większość z Was zastanawia się pewnie, dlaczego moja najukochańsza seria zajęła tak niskie miejsce. O tym za chwilę.

Lara Croft jest archeologiem i jeździ po świecie, szukając wyjątkowych przedmiotów (które najczęściej mają magiczne właściwości), włamuje się do starożytnych grobowców, świątyń i bezcześci katakumby. Wiecie, taki Indiana Jones z cyckami. Walczy z jednej strony z konkurencją i gangami, których interesy nie są zbieżne z jej interesami, a z drugiej strony z ponadnaturalnymi istotami, których gniew na siebie ściąga, w tym raz nawet z egipskim bogiem ciemności.

Nie bez powodu nazywana czasem królową gier action-adventure. Mamy mnóstwo eksploracji, ukrytych miejsc i rozwiązywania prostych łamigłówek. Nie licząc pierwszej i piątej części, gry są raczej długie i trudne, co wpisuje się w dawny nurt wymagających gier robionych dla prawdziwych graczy.

Nie wiem na ile moje uwielbienie do tej gry jest efektem sentymentu, na ile upodobań, a na ile faktycznej jakości, ale jak ktoś da się wciągnąć w ten niesamowity klimat, to ciężko będzie mu się otrząsnąć. Mimo że serię znam od dzieciństwa, to pierwszą część ukończyłem dopiero mając jakieś 20 lat, i mimo słabej grafiki bardzo wkręcił mi się w pamięć klimat Atlantydy. To niesamowite, bijące serce.

Gdybym to pisał dwa, trzy lata temu, „Tomb Raider” zająłby pierwszą pozycję na liście.

#1 Trylogia Mass Effect

Lata: 2007 – 2012
Platforma: PC
Wersja językowa: PL

mass effect 2

Tak będzie w akapie.

W roku 2148 badacze odkryli na Marsie pozostałości starożytnej pozaziemskiej cywilizacji. Owe artefakty ujawniły zdumiewające nowe technologie, które pozwoliły podróżować do najdalszych gwiazd. Podstawą tej niesamowitej technologii była siła kontrolująca strukturę przestrzeni i czasu. Nazwali ją największym odkryciem w historii ludzkości. Galaktyczne cywilizacje nazywają ją jednak efektem masy.

Wcielamy się w komandora Sheparda (lub w panią komandor), który uczestniczy w misji odbioru starożytnego przekaźnika Protean. Jest to dla niego szansa wykazania się i zostania Widmem, czyli członkiem elitarnego oddziału Cytadeli, który ma niemal nieograniczone uprawnienia i nie odpowiada przed nikim, oprócz rady. Sprawy jednak się komplikują… i w tym miejscu Was zostawię.

Jeszcze niedawno myślałem, że lista moich ulubionych gier jest stała i już raczej się nie zmieni. Sądziłem, że albo dzisiejsze gry są to po prostu słabsze niż kiedyś, albo jestem już za stary i pozostał mi jedynie sentyment i wspomnienia emocji, jakie budziły we mnie moje ulubione gry w dzieciństwie. Ta gra rozbiła mój pogląd i udowodniła, że żadne wyjaśnienie nie jest prawdziwe. „Mass Effect” wstrzelił się w moje życie, zostawiając konkurencję daleko w tyle. Zajebistość tej trylogii pokonała wszelkie sentymenty, które w głównej mierze decydowały o tym, do których gier najchętniej dziś wracam.

Mamy więc tutaj nieliniowość. Ale nie taką jak w Gothicu, która kończy się w połowie gry, po czym wszystkie misje wyglądają tak samo. Mamy tutaj autentyczną nieliniowość. Wybory dokonywane przez nas w pierwszej części mają wpływ na wydarzenia w części drugiej i trzeciej! Trzeba oczywiście tylko pamiętać, żeby przenieść zapis stanu gry. I te wybory nie ograniczają się do wyborów błahych. Stajemy przed poważnymi dylematami moralnymi. Ta gra wymusiła na mnie wiele refleksji na temat własnego systemu wartości, na tematy dobra i zła i granicy między nimi. Trudne, nieraz łamiące serce decyzje do podjęcia znajdują się w każdej części gry.

Świat gry jest olbrzymi, rozbudowany, ma dość szczegółowo opisaną historię i jest np. o wiele bogatszy niż ten znany z „Gwiezdnych Wojen”. Spotkamy tu wiele ras, zwiedzimy wiele planet i poznamy wiele systemów politycznych i religijnych. Odkryjemy nowe, intrygujące filozofie. Będziemy mogli zderzyć swoje przekonania ze sposobem myślenia innych ras i innych jednostek. Zobaczymy, jak mogą się sprawdzać w różnych miejscach różne rozwiązania. Czyli jeszcze więcej przemyśleń.

Inna rzecz jaka zwróciła moją uwagę to dbałość, z jaką zostało wyjaśnione działanie nowoczesnej technologii. Statki kosmiczne, biotyka, przekaźniki masy — a to wszystko to przecież science fiction! To znaczy, że ktoś zużył mnóstwo energii, żeby od zera budować sensowne (w pewnym stopniu) teorie naukowe. Dla mnie to niesamowite. Nie zdziwiłbym się, gdyby kiedyś się okazało, że „Mass Effect” w pewnym stopniu zainspirował jakieś odkrycia naukowe.

Oczywiście „Mass Effect” to także sporo humoru, dobrej zabawy, akcji, rozwijania swojej postaci, ładnej grafiki, jeszcze więcej akcji, interakcja z postaciami, budowanie relacji, opcja nawiązania romansu, możliwość zwiedzania przepięknych planet itd.

Weźmy tę całą świetną zabawę i połączmy ją z walorami intelektualnymi. Możecie się ze mną nie zgodzić, ale moim zdaniem te gry stymulują do myślenia i refleksji i z powodzeniem mogłyby zastąpić wiele klasycznych dzieł filozoficznych. Jak ja zbieram to wszystko razem, to jest sobie zbiór wszystkich gier, w jakie kiedykolwiek grałem, długo nic i dopiero „Mass Effect„. I to mimo tego, że trzecia część obniżyła swoje loty z 11/10 na 10/10. Ta gra szargała moimi emocjami, bawiła, uczyła i wzruszała.

Wybrane cytaty

Dlaczego zawsze, gdy ktoś mówi „z całym szacunkiem”, tak naprawdę myśli: „pocałuj mnie w dupę”?

Po latach tułaczki w otwartej przestrzeni,
na grzbietach fal światła,
pośród mgławic pyłu,
zakończę wędrówkę, gdzie ją rozpoczęłam.

Jest wiele sposobów, by pomagać ludziom. Czasem leczę pacjentów, czasem zabijam bandytów. Jedno i drugie to pomoc.

Nie mamy początku i końca, jesteśmy wieczni. Miliony lat po tym, jak Twoja cywilizacja zostanie zniszczona i zapomniana, my będziemy trwać.

Historia ludzkości to rzeka krwi przelanej z powodu różnic poglądów w sprawach władzy i życia pozagrobowego. U gethów tego nie było – w takich sprawach osiągaliśmy konsensus.

Stań w prochach biliona martwych dusz i zapytaj duchów czy honor się liczy. Milczenie jest twoją odpowiedzią.

Co do drugiej i trzeciej części: niestety ich wydawcą został Elektroniczny Antychryst, w związku z czym, żeby pograć we wszystkie misje, trzeba trochę zapłacić. Ja tego nie zrobiłem, więc sporo wspaniałych misji, postaci i wątków pobocznych na pewno mnie ominęło. Chociaż mnie to z jednej strony trochę smuci, to z drugiej przecież to oznacza, że jak już kiedyś kupię (lub spiracę) wszystkie DLC, to ta gra prawdopodobnie stanie się jeszcze lepsza! Zawsze jest ta dobra strona:)

Nie grajcie w to z polskim dubbingiem. O dziwo, same głosy w polskiej wersji językowej są nieźle dobrane, ale tłumaczenie… Lepiej przełączyć na wersję kinową z napisami, wtedy tłumaczenie jest bliższe oryginałowi.

A teraz czekam na Wasze ukochane gry. Dawajcie listy i szczególnie podkreślajcie te gry, które uważacie za wybitne i koniecznie piszcie dlaczego. Oczywiście żadna gra nie będzie tak dobra, jak ME, ale jeśli cokolwiek będzie w stanie się choćby zbliżyć, to chętnie pogram.

Gry (bądź serie), które rozważałem przy układaniu listy, ale jednak się nie załapały: Jazz Jackrabbit, Settlers, Heroes of Might and Magic, Toon Car, Postal 2, Carmageddon, Fallout, Rayman, Quake, Empire Earth, Cywilizacja, Sim City, Drift City.

Informacje o Irydowy Wujek

Jestem indywidualistą, minimalistą, nonkonformistą, realistą i stoikiem. Nie lubię zarówno konformizmu jak i antykonformizmu. Lubię stand-up.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Listy, TOPy i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

14 odpowiedzi na „Moje ukochane gry

  1. synestetyk pisze:

    Theme Park i Tomb Raider – moi faworyci w tym zestawieniu, zdecydowanie! Dodałbym jeszcze od siebie Resident Evil, którego wręcz uwielbiałem, ale bałem się sam grać :)

    Polubione przez 1 osoba

  2. Kowal pisze:

    znasz Vujek coś podobnego do otchłani tylko mniej zbugowane + trochę bardziej rozbudowane + MOŻE z jakimś PRIMITYWNYM gui ale z gui ??

    Polubienie

  3. grejfrut pisze:

    Z gier, które wymieniłeś znam większość, nie we wszystkie grywałam ale przy niektórych zgodziłabym się, że mogłabym grać w nie nadla i by mi się nie znudziły :) Brakuje mi w Twoim zestawieniu Baldur’s Gate, Settlers, Tropico , Starcraft i jeszcze kilku :) Baldur’s Gate na pewno!

    Polubienie

    • irydowyvujek pisze:

      W Baldur’s Gate nie grałem, ale wiem, o co chodzi. Settlers grało mi się świetnie, ale nie aż tak, żeby umieścić ją na tej liście. Chociaż przez chwilę to rozważałem. Starcrafta kojarzę, W Tropico nie grałem, chociaż ta nazwa obiła mi się o uszy.

      Baldur’s Gate to Twój nr 1?

      Polubienie

  4. A ja bym do tego zestawienia dorzucił jeszcze Contrę i Tanki na Pegasusa, a na komputer to zdecydowanie Fallout Tactics!

    Polubione przez 1 osoba

  5. irydowyvujek pisze:

    Contra i Tanki, świetne klasyki:) W Tankach lubiłem tworzyć mapy chyba jeszcze bardziej od samej rozgrywki. Contrę pamiętam też doskonale i nie wiem czy jestem jakiś wyjątkowy czy coś, ale przeszedłem ją kilka razy i nie pamiętam, żebym miał jakieś olbrzymie trudności. Dziś z kolei Contra występuje na wielu listach najtrudniejszych gier wszech czasów. Trochę to dziwne, bo mi o wiele więcej trudności sprawiały Super Mario Bros. i Double Dragon 3, a one się raczej na takich listach nie pojawiają.

    W Fallout Tactics nie grałem, ale główną serię znam i bardzo cenię.

    Polubienie

  6. Ehdi Mars pisze:

    Age of Empires … lie ja czasu spędziłam na grze w tą grę. I jeszcze Transport Tycoon Deluxe – genialna gra i najlepszy Tycoon Ever.

    Polubienie

    • irydowyvujek pisze:

      W Transport Tycoon Deluxe nie grałem, ale teraz chyba nie mam wyboru. A w Theme Park World grałaś?:)

      Polubienie

      • Ehdi Mars pisze:

        Jeśli grałam w Theme Park to słabo to kojarzę. Transport Tycoon to jest gra kultowa. Ona w ogóle była wypuszczona jako shareware i była w pełni bezpłatna. Jej twórca gry nie rozwijał ale gra chodziła pod DOSem i później okazało się, że na Win XP się nie da. Powstała, więc społeczność, która tą grę dalej rozwijała. Były specjalne nakładki aby grać w nią na windzie, wprowadzano ulepszenia. Generalnie nikt ani wcześniej ani później nie wymyslił nic tak dobrego.

        Polubione przez 1 osoba

  7. irydowyvujek pisze:

    Zachęciłaś mnie. Obadam, jak znajdę trochę czasu:)

    Polubienie

Możliwość komentowania jest wyłączona.